Forum www.thestardust.fora.pl Strona Główna www.thestardust.fora.pl
Forum baru Star Dust
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Tom Vinetti

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.thestardust.fora.pl Strona Główna -> Postaci
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tom Vinetti
Soldati



Dołączył: 30 Sty 2008
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 0:56, 31 Sty 2008    Temat postu: Tom Vinetti

Imię: Thomas Luciano
Nazwisko: Vinetti
Rok urodzenia: 1908 (23 lata)
Pochodzenie: Włochy, Sycylia
Grupa: Mafia, Rodzina Vitelli
Pieniądze: 200$

Ekwipunek:

-Colt M1911 [magazynek: 7nab/4mag]

Historia:

Pamiętam tą straszną burzę. Deszcz ciskał grubymi kroplami o okiennice mojego pokoju. Na zewnątrz, targane wiatrem drzewa wydawały z siebie okropne dźwięki. Oto nadszedł mój ostatni dzień pobytu w klasztorze. Siostra Maria przez cały wieczór błagała pastora by pozwolił mi zostać dłużej, jednak na nic podobnego się nie zgodził. Nazajutrz odszukałem Tony'ego, mojego starszego kolegę z wagarów i zabrałem się z nim do Letto, rolniczej wioski pod Palermo. Podróż była najpiękniejszą rzeczą jaką dane mi było przeżyć na Sycylii. Zdawałoby się, że drzewa specjalnie zrzucają swoje jesienne liście pod koła ciężarówki. Jechaliśmy tunelem łysiejących gałęzi, a ja nie znajdywałem słów by to opisać. Nadal nie znajduję. Wszystkie krajobrazy, które mijaliśmy wyglądały na pozbawione przeszłości. Zupełnie tak, jakby czas dla nich zatrzymał się w miejscu. Praca na farmie była ciężka, ale nie narzekałem. Co tydzień dawano mi pare lirów, bym mógł sobie kupić bohen chleba i jak dobrze pójdzie trochę sera.

Tygodnie ciągnęły się mozolnie, jeden za drugim. W dzień pracowałem na polu, wieczorami chodziłem po ulicach z pustym brzuchem. Jakaś nadprzyrodzona siła przyciągała mnie do brudnych chodników i obdrapanych zaułków. Wciąż wracałem i wracałem patrząc często jak ludzie beztrosko rozmawiają, śmieją się i kupują co tylko zapragną. Czułem wtedy, że i mi przyjdzie kiedyś tak żyć jeśli wezmę sprawy w swoje ręce.
Latem 1922 roku, w jeden z tych ciepłych, czerwcowych wieczorów natknąłem się na paru chłopaków z bandy Julian'a Matoss'a. Byli to najwięksi chuligani w mieście. Widywało się ich to tu, to tam jak przewracają stragany czy biegną środkiem ulicy krzycząc bez celu. Bardzo chciałem wtedy być razem z nimi.
Pierwszym, który wyciągnął do mnie dłoń był Martinio Luaves. Podobnie jak ja pochodził z Bellatracia i nie znał daty swoich urodzin. Szybko porzuciłem farmę. Jego koledzy pomogli mi znaleźć miejsce do spania w opuszczonej szopie na północy miasta. Tak stałem się członkiem bandy. Wykonywaliśmy dla Matoss'a drobne zlecenia. W zasadzie wszystko co się dało. Zadania bywały trudne i ciężkie do przełknięcia, ale płacił znacznie więcej niż dostawałem dotychczas. Po niespełna dwóch latach poraz pierwszy zobaczyłem Roberta Finelli, Dona okolicznej mafii, o której tyle się wtedy słyszało. Nie wiem co sprawiło, że odezwał się akurat do mnie. Długo rozmawialiśmy, a następnego dnia zabrał mnie z ulicy i oddał niewielki pokój w swojej posiadłości. Wiele myśli przechodziło mi przez głowę. Nie rozumiałem tej bezinteresownej chęci pomocy. Dużo czytałem. Szczególnie podobały mi się powieści Ernesta Hemmingwaya i Aleksandra Dumasa. Były dla mnie całym światem. Dzięki nim dowiedziałem się, że gdzieś daleko stąd, poza brzegami biednej Sycylii potrafi być lepiej. Niezgłębiony kontynent po drugiej stronie oceanu, gdzie ludzie opływają w luksusach.
Przeraził mnie szum błękitnego bezkresu, który uderzył mnie w porcie, jesienią 1928 roku . Dona Finelliego zabito gdy robił zakupy. Był najlepszym przykładem tego, do czego potrafi doprowadzić przesadna dobroć. Wtedy poraz pierwszy naprawdę poczułem żal. Po śmierci jedynej bliskiej osoby, nie pozostało mi nic innego jak kupić bilet na amerykański statek płynący do Nowego Jorku. Stać mnie było na podróż tylko w jedną stronę, ale z perspektywy tamtych lat powrót i tak nie miał najmniejszego sensu.
Pamiętam strach i niepewność pętającą mi nogi gdy wchodziłem na pokład . Potężny, stalowy okręt. Nie umiałem tego porównać do żadnej innej budowli. Coś tak wielkiego poprostu odebrało mi mowę.
Do portu zawinęliśmy w południe. Nigdy jeszcze nie widziałem tylu ludzi zebranych w jednym miejscu. Przy zejściu na ląd zaczepił mnie jeden z koników rodziny Strozzich . Oferował pracę i kwaterunek, a przede wszystkim przyznanie obywatelstwa. Nie mając za dużego wyboru zgodziłem się. Przydzielono mi pokój nad hotelem "Blue Velvett". Był to niewielki burdel prowadzony przez Almę Rose. Moją pracę stanowiło pilnowanie wolnej przestrzeni kilku dziewczyn.
To była ponura, Nowojorska dzielnica pełna zapitych robotników, którzy oddali by wszystko za chociaż jedną noc z tymi dziwkami. Miałem więc pełne ręce roboty. Cieszę się, że po trzech latach wreszcie stąd wyjeżdżam. Powiedziano mi, że syn ojca rodziny Vitelli, Michael ma coś dla mnie w Chicago. Samochód będzie na mnie czekał nazajutrz...



Wygląd:

Młody mężczyzna o przeciętnym wzroście i zdrowej sylwetce, noszący się zazwyczaj schludnie, ogolony z zaczesanymi do tyłu, ciemnymi włosami. Jego ubranie stanowi najczęściej garnitur.




Ostatnio zmieniony przez Tom Vinetti dnia Sob 14:25, 02 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.thestardust.fora.pl Strona Główna -> Postaci Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin